Dziś niestety musieliśmy z rana opuścić mieszkanie Lotty i udać się do hostelu. Po śniadaniu spakowaliśmy plecaki, podziękowaliśmy Lotcie za nocleg i ruszyliśmy w stronę hostelu. Dotarliśmy całkiem szybko i mieliśmy szczęście, bo nasz pokój był już przygotowany. Zostawiliśmy rzeczy i pojechaliśmy do SchlossSchonbrunn powłóczyć się po ogrodach, odpoczywać i zwiedzić zoo, ale ono niestety okazało się zbyt drogie, więc rozkoszowaliśmy się pięknymi ogrodami. Ale w czasie spaceru widzieliśmy emu, który sobie łaził wzdłuż siatki swojego terytorium. W połowie naszej wizyty w letniej rezydencji Habsburgów poszliśmy do kawiarni na słynny tort Sachera, ale albo było z nim coś nie tak, albo nasze podniebienia go nie doceniły ;) Po torcie poszliśmy w górę, aby zobaczyć fontannę Neptuna i pozachwycać się widokiem ogrodów z innej perspektywy.
Jednak głód dał nam się we znaki, więc ruszyliśmy w stronę Naschmarkt i Wienzeile, gdzie podobno mieliśmy ujrzeć mnóstwo stoisk i knajpek z różnorodnym jedzeniem. Niestety nie doczytaliśmy tylko w przewodniku, że wszystko jest pozamykane w niedziele, więc popatrzyliśmy sobie na zamknięte knajpki i poszliśmy na wykwintny obiad do Burger Kinga :P Wszystko inne w okolicy było pozamykane :(
Po „obiedzie” pochodziliśmy po Karlsplaz, gdzie obfotografowaliśmy Pawilon Secesji , Wienzeile, której nie mogliśmy znaleźć, ponieważ autor naszego przewodnika rozumie „za” jako „przed” ;) Jednak po dłuższych i właściwie przypadkowych poszukiwaniach – udało się :) Obok był Karlskirche, więc oczywiście również porobiliśmy mu zdjęcia i chwilę odsapnęliśmy, aby przejść w stronę fontanny. Po drodze naszym oczom ukazało się Wien Museum, które z zewnątrz jest wyjątkowo brzydkie i kompletnie nie pasuje do okolicy, a po drugiej stronie – Kunstlerhaus (Dom Artystów) i Musikvereinsgebaude (budynek Towarzystwa Przyjaciół Muzyki).
Pospacerowaliśmy sobie dalej i doszliśmy do Hochstrahlbrunnen („astronomicznej” fontanny), za którą był półokrągły monument, który upamiętnia wyzwolenie Wiednia przez Armię Czerwoną. Za fontanną znajduje się Palais Schwarzenberg, który też sobie obejrzeliśmy.
Po męczących spacerach po mieście i poszukiwaniach kolejnych zabytków, poszliśmy do Stadtpark, gdzie zrobiliśmy kilka zdjęć przy pomniku Johanna Straussa syna (niestety trochę to trwało, bo przed nami dotarła tam japońska wycieczka :P) i poleżeć na trawie przy już prawie zachodzącym słońcu.
Po krótkim odpoczynku pojechaliśmy na Schwedenplaz, aby zjeść lody, bo niestety w okolicy, w której byliśmy wcześniej, wszystko było pozamykane. Dzień zakończyliśmy spacerem po najdłuższej ulicy handlowej w Wiedniu, obok której znajduje się nasz hostel i posprawdzaniem gdzie i na jaki obiad warto by było jutro się tu przejść :)