Mieliśmy nadzieję, że obejdzie się bez opóźnień, ale kolejka do startu a potem silny zachodni wiatr spowodowały, że wylądowaliśmy na lotnisku Schipol z 20 minutowym opóźnieniem.
Do tego trzeba było jeszcze doliczyć czas kołowania, a jest on tutaj naprawdę dłuugi. Gdy w końcu odebraliśmy nasze bagaże było już po 23. Odnaleźliśmy się z Patrickiem, naszym couch-hostem i ruszyliśmy w stronę Haarlemu. Ponieważ dotarliśmy po północy nie było już czasu na rozmowy i poszliśmy spać.
Miłym bonusem był klucz do mieszkania, który dostaliśmy od Patricka, abyśmy mogli sobie pospać kiedy on już będzie w pracy.
Niemiłą niespodzianką, okazało się to, że Patrick ma nierozkładaną sofę. Całe szczęście jest narożna więc oboje możemy się względnie wyspać =)