Podróż zdezelowanym fiaciorem dostarcza dreszczyku emocji. Nie do końca wierzę w jego sprawność, gdy wchodzimy w zakręty ze sporą prędkością albo mkniemy ponad 100 km/h. Niemniej nic nam się nie stało i jesteśmy na pewno szybciej niż gdybyśmy jechali staruszkiem.
Po drodze do Hawany przejeżdżamy przez Matanzas i zatrzymujemy się tam przy manufakturze książek. Sylwia znalazła informację, że są tam ręcznie robione okładki, które są przepiękne. Niestety, jako że jest to sobota zakład jest zamknięty, więc podziwiamy tylko drzwi i ruszamy dalej.
Droga mija szybko, ładne widoki, w tym przejazd wysokimi mostami, umilają podróż. Po dwóch godzinach dojeżdżamy do naszego noclegu w Hawanie - domu Sarity. Dzielnica wygląda na nieźle wymiętą przez czas i różne dzieje. Wdrapujemy się na drugie piętro czyli odpowiednik naszego 4. Zostawiamy rzeczy i ruszamy na spacer. żeby poznać okolicę.
Włócząc się po San Rafael i okolicznych uliczkach dochodzimy do Capitolu. Widać przygotowania do jakiejś sporej imprezy. Jesteśmy już nieco głodni, więc sprawdzamy knajpę, która jest chwalona w wielu miejscach - Los Nardos. Niestety popularność ma swoją cenę, w tym przypadku koło 30 minut stania w kolejce do niej. Wewnątrz panuje półmrok. Wystrój jak w piwnicy. Część ścian zastawiona winami, reszta różnymi trofeami sportowymi. Porcje wydają się przeolbrzymie, choć gdy chcemy zamówić po jednym daniu głównym na dwie osoby kelner jest zdziwiony, bo porcje są wymierzone dla jednej osoby... Okazuje się jednak, że przystawką, zupą i dwoma daniami głównymi najadamy się po korek. Na koniec kelner oszukał mnie wmawiając, że 10% dopisane do rachunku to nie TIP dla niego tylko podatek dla rządu. Dałem mu więc 10% i potem dowiedziałem się, że dałem podwójny napiwek. Smutne... Przyznać trzeba, że było smacznie. Jednak nie warto jest marnować tyle czasu na ten lokal.
Dochodzimy do kanału przy dwóch fortecach i wracamy nadmorskim bulwarem Malecon do domu. bo na 19 umówiliśmy się z Ivanem. dla którego przywieźliśmy trochę rzeczy. Widzimy się tylko chwilę i umawiamy na 22 na mieście. Mamy więc chwilę na wypakowanie się i odpoczynek. Przed 22 ruszamy znowu w miasto idąc ulicą Dragones. Jest ona szeroka, oświetlona i znajduje się na niej posterunek policji, więc nasza gospodyni poleca nam ją jako bezpieczną. Mijamy China Town i docieramy do Capitolu, a zaraz za nim baru MonteCristo. W barze głośna muzyka, przed barem masa prostytutek, która próbuje się wbić. Chwila nieuwagi ochroniarza i kilka już siedzi przy stolikach ;)
Spotykamy się z Ivanem przy Mojito i dostajemy garść kontaktów odnośnie spania, jedzenia i wypożyczenia auta. Pozostaje wrócić do domu i nabrać sił przed dniem zwiedzania.
Transport taksi Varadero - Havana - 50 CUC
Bryczka konna czyli prowizja dla rykszarza - 5 CUC
Obiad w Los Nardos - 42 CUC
Mojito w Monte Cristo - 4 CUC
Woda - 0,7 CUC