Po hałaśliwych nocach w Hawanie, w końcu możemy się wyspać. Co prawda okna wychodzą na ulicę, ale ruch jest niezauważalny w porównaniu ze stolicą ;) A po godzinie 22 praktycznie go nie ma.
Pierwszą atrakcją są jaskinie św. Tomasza (Cuevas de Santo Tomas). Ruszamy Kią w góry. Po drodze mijamy kilka wycieczek rowerowych. Jest to jedna z propozycji w lokalnych biurach turystycznych na zwiedzenie doliny. Pomysł fajny, tyle że należy pamiętać o braku pobocza i czarnym dymie walącym od każdej mijającej nas ciężarówki lub auta.
Wyjątkowo bezproblemowo docieramy do celu. Mamy farta, bo zbiera się nas mała grupa 8 osób. Doceniamy to wewnątrz jaskiń, gdy miniemy kilkunastoosobową grupę.
Nasz przewodnik mówi nieco po angielsku i niemiecku, więc jest idealnie. Bo oprócz nas w grupie są Niemcy i chyba Hiszpanie. Każdy z nas dostaje kask z czołówką i ruszamy.
Aby oglądać jaskinie trzeba najpierw wspiąć się do wejścia. Marsz trwa koło 10 minut. Towarzyszy nam pies przewodnika. Przy wejściu do jaskini przewodnik opowiada nam co możemy spotkać w środku. Od owadów przez kraby po nietoperze. Odpalamy latarki i ruszamy do środka. Znajdujemy się na 5 z 7 poziomów jaskini. Najniższe dwa są zalane wodą. Wycieczka odbywa się po 5 i 6 poziomie, które są suche. W zasadzie nie jest to jedna jaskinia, a cały system jaskiń. Przechodzimy z malutkich do olbrzymich. Widzimy jak korzenie wraz ze stalaktytami i stalagmitami tworzą piękne formy. Do tego wszystkiego są jeszcze oczka, w których tworzą się piękne wapienne tarasy. A w nich żyją sobie kraby. Są też sowy, o czym świadczą resztki ich pożywienia.
Na samym końcu gasimy latarki, zapada cisza i jest naprawdę fajnie. Wracamy mniej więcej tą samą drogą.
Kilka razy przy przechodzeniu wąskimi przejściami czy podejściami doceniamy, kaski waląc nimi po ścianach.
Teraz czas ruszać na piękną plażę, aby złapać jak najwięcej słońca!
Wydaliśmy:
10 CUC - wstęp do jaskini św. Tomasza od osoby (w cenie przewodnik, kask i latarka)
5 CUC - śniadanie