O tej plaży dowiedzieliśmy się od naszych znajomych. Bardzo ją polecali, szczególnie, że można znaleźć na niej ciszę i spokój.
Droga upływa szybko, choć musimy kilka razy dopytać się o drogę, bo znaków przy rozjazdach brak. Docieramy do szlabanu, gdzie trzeba zapłacić za wjazd do Parku Narodowego. Aby dojechać do plaży, trzeba przejechać kilka kilometrów groblą. Przy morskiej latarni droga skręca ostro w lewo. Jeszcze tylko kilka kilometrów wybojów i jesteśmy na miejscu.
Do wyboru są trzy opcje.
Pierwsza to dojechanie do końca i plażowanie na plaży, przy której znajdują się łazienki, restauracja, leżaki z parasolami.
Druga to zostawienie auta w tym samym miejscu, co w pierwszym punkcie i przemaszerowanie na zachód w poszukiwaniu spokoju.
Trzecia, i tą właśnie wybraliśmy, to zatrzymanie się na plaży przed restauracją. Jest tam dobrze widoczny zjazd. Oprócz nas nikogo tam nie było =)
W takich warunkach miło się leżało i cieszyło słońcem, nawet mimo silnego wiatru. Ruszamy z powrotem do Vinales o godzinie 16:30, bo kolacja jest zaplanowana na 18. Jadąc naszym pierdkiem podróż z Cayo Jutias do Vinales zajęła nam koło godziny. Niby nieduża odległość, ale trzeba pamiętać, że droga jest kiepska. Nie dość, że dziurawa to jeszcze góry, więc ciężko wyprzedzić czasem wolniejsze pojazdy.
Wydaliśmy:
4 CUC - wstęp do Parku Narodowego gdzie znajduje się Cayo Jutias
25 CUC - nocleg za pokój dwu osobowy
10 CUC - kolacja
2 CUC - opłata dla pana Henia parkingowego