Geoblog.pl    kiesiaki    Podróże    Kuba    Playa Larga
Zwiń mapę
2012
24
lis

Playa Larga

 
Kuba
Kuba, Playa Larga
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9773 km
 
Z Pinar del Rio kierujemy się w stronę Playa Larga. Najpierw całkiem dobry odcinek autostradą. 120 km/h to ostateczna prędkość jaką jestem w stanie tu osiągnąć. Dociążona Picanto prowadzi się dziwnie przy podmuchach wiatru. Dodatkowo co jakiś czas pojawiają się ni stąd ni z owąd głębokie wyrwy w nawierzchni. Mijamy kilka razy biedaków, którzy nie zauważyli tych dziur i kombinują przy kołach. Jakby tego było mało, przez drogę przebiegają co jakiś czas zwierzęta. Na lewym pasie (tak właściwie to potrafią stać na każdym z 3 pasów albo przebiegać na drugą stronę) stoją ludzie trzymający w rękach sery, czosnek albo owoce na sprzedaż. Pomijam już tutaj bonusy w stylu rowerzysty czy traktora jadącego pod prąd.

Ponieważ autostrada prowadzi do Hawany, nie chcemy nadkładać kilometrów i postanawiamy zjechać z autostrady 100 km przed stolicą i jechać mniejszymi drogami. Decyzja odważna, bo w związku drogi są jednopasmowe i często gorsze niż autostrada. A goni nas przecież czas, bo rozumiemy już czemu lepiej nie jeździć po zmroku... W razie co będziemy szukać jakiegoś casa particulares. Przejeżdżamy przez wsie i miasteczka. W jednym z nich robimy przerwę na pizzę i rozprostowanie kości. Miasteczko ma zupełnie inny klimat niż te, które dotąd widzieliśmy i można w końcu poczuć prawdziwą Kubę. Doświadczamy też dobroduszności ludzi, którzy pozwalają nam skorzystać z prywatnego kibelka niczego w zamian nie oczekując… Cóż za miła odmiana.

Ruszamy dalej, bo czas goni, a nieco się wkopaliśmy. To znaczy, mizerne oznakowanie dróg powoduje, że często musimy stawać i prosić o pomoc ludzi. Na szczęście większość potrafi nam pomóc, choć zdarzało się kilka razy, że ludzie nie wiedzieli o co nam chodzi.

Mijamy kolumnę transportową czołgów. Niedługo potem poligon, na którym prowadzone są ćwiczenia. Sprawdzamy jedną wioskę nad wybrzeżem czy nie warto by było tam przenocować. Okazuje się jednak, że to strasznie zaniedbana mieścina rybacka. A plaża wygląda jak wysypisko śmieci. Walimy więc w te pędy przed siebie. Docieramy do autostrady i pędzimy do Australii. Od Australii już rzut berem do Playa Larga. Zaliczamy punkty kontrolne, gdzie sprawdzają mi paszport i prawo jazdy. Docieramy na miejsce chwilę przed 17 mamy, więc czas na rozejrzenie się po miejscach do spania.

Wybieramy casa particulares na samym końcu Playa Larga dokładniej w Buenaventura. Co prawda pokoje będą wolne dopiero od jutra. Jednak malutka plaża przed casą i zachwalający jedzenie Czesi sprawiają, że chcemy przeczekać tę jedną noc. Mamy nieco dość codziennego jedzenia homarów i robimy sobie na kolację pomidory z papryką i cebulą. A na deser ananasa.

Tą noc spędzamy w jednym pokoju z rodzicami. Przynajmniej przyoszczędzimy na noclegu.

Wydaliśmy:
6 CUP - pizza z serem w małej mieścinie
10 CUP - hot-dog czyli wielka buła kukurydziana, z parówką, polana znikomą ilością ketchupu i musztardy
20 CUC - nocleg w 4-osobowym pokoju nad zatoką w Playa Larga.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
kiesiaki

Sylwia i Przemek Kiesio
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 65 wpisów65 26 komentarzy26 478 zdjęć478 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
13.11.2012 - 26.11.2012
 
 
13.09.2011 - 13.09.2011
 
 
08.09.2011 - 13.09.2011